Monitorowanie ilości i jakości snu stało się w ostatnich latach bardzo modnym zagadnieniem. Robi to coraz więcej osób, ale w praktyce mało kto zastanawia się, jakich metod można do tego użyć i która z nich będzie optymalna w warunkach domowych.
Fit-bandy i smartwatche
Fitbandy i zegarki smart bardzo często są reklamowane jako urządzenia do pomiaru jakości snu. Producenci jednak nie zawsze podają, jakie techniki są wykorzystywane. Najczęściej natomiast jest to stosunkowo mało precyzyjny sposób, ponieważ wyniki obliczane są tylko na podstawie intensywności ruchów. Owszem, zmienia się to w poszczególnych fazach snu, a założenie czujnika na ręce eliminuje wiele problemów, jednak w praktyce ta metoda nie jest szczególnie dokładna. Przede wszystkim raczej nie ma mowy o porównywaniu wyników uzyskiwanych z różnych urządzeń. Niedokładności pomiarowe są na tyle duże, że nawet kilka egzemplarzy tego samego modelu sprzętu może dać wyraźnie inne wyniki. W warunkach domowych u osób bez specjalnych wskazań dodatkowych ta metoda będzie jednak wystarczająca. Co także ważne – wyniki można uzyskać dzięki darmowym lub tanim aplikacjom (powiedzmy do 25 złotych) i nawet ze stosunkowo tanimi opaskami (już te za około 100 złotych dają radę).
A może tylko smartfon?
Najprostsze rozwiązanie to zainstalowanie w smartfonie aplikacji do monitorowania snu – jest ich wiele, ale pod względem podstawowej funkcjonalności różnią się tylko nieznacznie. Diabeł tkwi w szczegółach, ale i tak większą rolę niż aplikacja i smartfon odegra tu… łóżko. Taki program korzysta z danych z sensorów smartfona, a ten w przeciwieństwie to fitbanda nie mierzy ruchów ciała, a tylko samego materaca. Bardzo twardy materac albo naprawdę dobrej klasy bonele po prostu nie przenoszą ruchów ciała wystarczająco dobrze, żeby wyniki w aplikacji były miarodajne. Czy takie badanie jakości snu ma sens? Znów: jeśli dotyczy jednej osoby, śpiącej zawsze na tym samym łóżku, a pomiary wykonuje się dłuższy czas, to pewne wnioski można wyciągać, ale są one dość ogólnikowe. Ważna uwaga: w tym przypadku zakup droższego smartfona nie rozwiąże problemów z wiarygodnością wyniku. Ta metoda nie sprawdzi się też, jeśli na łóżku śpią dwie osoby – czujnik będzie często odbierał zmiany położenia obu i wyniki będą niemiarodajne.
Co dla najbardziej wymagających?
Osoby, które chcą szczególnie dokładnie mierzyć ilość i jakość snu, potrzebują najlepszego oprogramowania, ale przede wszystkim bardziej profesjonalnego sprzętu. Zamiast fitbanda będzie to najczęściej pulsoksymetr. Odczyty zmian położenia ciała też będą miały spore znaczenie, jednak dopiero połączenie tych dwóch źródeł danych pozwoli na uzyskanie powtarzalnych i porównywalnych wyników. Ten sposób wymaga jednak zakupu pulsoksymetru (co najmniej 600-700 złotych za taki średniej klasy) i naprawdę dobrej opaski albo dedykowanego monitora snu (też powyżej pół tysiąca złotych). Dla wielu osób to zbyt duży wydatek, ale przede wszystkim dla zdecydowanej większości użytkowników aż taka szczegółowość nie jest potrzebna i sam fitband, mimo swoich ograniczeń, sprawdzi się wystarczająco dobrze.
Mam i polecam. Wstaję w odpowiedniej fazie snu i jestem bardziej wypoczęty.